BLOG

Zakaz tatuowania w Danii

tattoo

 

   Każdy z nas ma przyzwyczajenia i rytuały, które sami stworzyliśmy i dzięki nim czujemy się w pewien sposób lepiej. Osobiście mam taki dość popularny zwyczaj, że ledwo otworzę oczy to nie wiadomo kiedy zapalam papierosa i wypijam kubek smolistej kawy. Oprócz tego postanowiłem, że nie umyję okien w mieszkaniu, dopóki ich nie wymienię (całkiem nieźle mi to wychodzi, bo już półtora roku się tego trzymam. Ma to swoje plusy – mogę rysować palcem po szybie – fajnie, co nie?). Ale nieważne czy regularnie biegasz, objadasz się co tydzień do nieprzytomności w fastfoodach, czy kupujesz co miesiąc szkaradną figurkę klauna. Istotne jest to, że dzięki temu wprowadzasz do swojego życia zasady, które sam ustanowiłeś. Zupełnie inaczej jest, gdy trzeba się dostosować do ogólnych reguł, bo takie często stają się zakazami. Jasne, niektóre z nich są całkiem potrzebne, jak zakaz jazdy po pijaku lub prawny i społeczny brak przyzwolenia na kradzież albo pobicie, bo krzywa twarz, inny kolor skóry, orientacja, czy wyznanie lub jego brak to średnie powody, żeby kogoś sklepać i skroić. 
Niestety, istnieją też ograniczenia zupełnie niepotrzebne lub stworzone nie wiadomo po co. Bo co komu szkodzi, jak napijesz się kulturalnie piwka nad Wisłą lub w parku? Również sfery tatuażu nie ominęły bezsensowne zakazy. W Korei Północnej nie można tatuować sobie motywów religijnych, a co więcej, przed wykonaniem wzoru musi zatwierdzić go komunistyczna, sprawująca władzę partia. W stanie Iowa w USA nie można zrobić sobie tatuażu przed ukończeniem 18. roku życia, chyba że… jest się po ślubie (zakładanie rodziny, kiedy ledwo masz koper pod nosem – spoko, robienie obrazka na skórze – patologia). Takich dziwnych praw jest na całym świecie o wiele więcej. O zakazie tatuowania w znanym amerykańskim mieście napiszę innym razem, bo to całkiem obszerny temat, wymagający zebrania wielu informacji. Natomiast dzisiaj zapraszam do przeczytania paru słów o początkach współczesnego tatuażu w Danii i skąd właściwie wziął się zakaz tatuowania.
W Kopenhadze – stolicy Danii, niedaleko centrum położony jest kanał, a jednocześnie ulica Nyhavn. Dzięki staromodnym barom i pomalowanym na różne kolory budynkom, miejsce to jest jedną z turystycznych atrakcji. Co ważniejsze, ulica Nyhavn jest niezwykle ważna dla historii tatuażu. Właśnie tam, pod numerem 17 znajduje się najstarsze funkcjonujące do dzisiaj studio tatuażu, obecnie znane jako Tattoo Ole. Jego działalność rozpoczęła się pod koniec XIX wieku, w piwnicy niewielkiego sklepu tytoniowego i niemal przez sto lat Nyhavn było jedynym miejscem w Skandynawii, gdzie wykonywano tatuaże. 
Pierwszym znanym właścicielem studia był Hans Hansen, który jako nastolatek wypłynął w morze i sam nauczył się tatuować. Od jednego z klientów dowiedział się, że na zachodzie używa się elektrycznych maszynek do tatuowania, a nie samych igieł. Hansen poprosił o szczegółowy opis takiego sprzętu i dzięki pomocy lokalnego kowala, wykonał maszynkę. Od tego czasu zaczął się reklamować jako pierwszy profesjonalny tatuator w Danii. Przez szereg następnych lat odnosił sukcesy w swojej branży, tatuując różnej maści ludzi. Swojego czasu dogadał się nawet z miejscowymi prostytutkami. Dziewczyny nagabywały marynarzy, że wytatuują sobie ich imię, jeśli za to zapłacą. Hansen używał podstępu i tatuuował prostytutkę w taki sposób, że tusz mógł zostać zmazany następnego dnia. Dzięki temu marynarz był zadowolony, a dziewczyny wychodziły z całej akcji bez szwanku i Hansen dzielił się z nimi zyskiem.
Najsławniejszym właścicielem studia był Ole Hansen, nazywany „Królem Tatuatorów” albo „Tatuatorem Królów”. Oprócz wyśmienitych prac, tworzył również własne maszynki elektryczne z autorskimi rozwiązaniami technicznymi, a także wymyślił recepturę na czerwony tusz. Jednak największą sławę przyniosło mu zrobienie tatuażu duńskiemu królowi Fryderykowi IX. 
Monarcha był wielkim facetem, którego tors oraz ręce ozdabiały tatuaże wykonane między innymi przez wspomnianego Ole Hansena, jak i sławnego angielskiego tatuatora George’a Burchetta – jego klientami byli również inni władcy europejskich państw. Sensacją stały się zdjęcia Fryderyka IX z gołą klatą, które ukazały się w magazynie LIFE w 1951 roku. Ze względu na to, że przez szereg lat służył w marynarce i miał tatuaże, niektórzy śmiali się z niego i nazywali go „Popeye Marynarz” (od znanej postaci z kreskówek z kotwicą na przedramieniu). Dzięki królowi, tatuaż zyskał wielu nowych miłośników w Danii, a także w innych krajach skandynawskich.
Paradoksalnie to właśnie Fryderyk IX wprowadził w 1966 roku zakazy dotyczące tatuażu. Pierwszy z nich jest całkiem logiczny i obowiązuje także w innych krajach. Chodzi oczywiście o zakaz wykonywania tatuażu osobom, które nie ukończyły 18. roku życia. Tym, którzy go łamali groziła grzywna lub areszt. 
Również pod groźbą kary, zabroniono tatuatorom ozdabiania głów, szyj oraz dłoni swoich klientów. Co więcej powyższe prawo obowiązuje po dziś dzień, przez co Dania jest jedynym krajem w Unii Europejskiej, mającym taki przepis. 
Można pomyśleć, że Fryderyk IX był hipokrytą, jednak bardziej prawdopodobne jest to, że kierował się troską o swoich obywateli. Chciał w ten sposób uchronić poddanych przed decyzją, która utrudniłaby im życie, na przykład uniemożliwiłaby im znalezienie pracy. 
Jak już wspominałem, prawo dotyczące tatuażu ustanowione przez Fryderyka IX dalej nie zostało zmienione. Co wcale nie oznacza, że było i nadal jest przestrzegane przez wszystkich. W końcu zasady są po to żeby je łamać.

Łukasz „Jaco” Jacoszek